Gdzie dokładnie znajduje się ta Ameryka poza Ameryką?
Czy wiecie, że to terytorium amerykańskie jest najbardziej odległe od macierzy?

No tak, Guam jest po tak zwanej „pustej stronie globu”, dokładnie powyżej równika, we wschodniej części Oceanu Spokojnego. Na pewno bliżej z niego na Filipiny, do Japonii czy Korei niż do…. USA (!)
Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone poza Ameryką Północną to pogubić się można… Sporo tu różnych zależności terytorialnych. Taki maleńki Guam – troszkę ponad 500 km2 – jest ich terytorium zależnym. Ściślej mówiąc, ma status nieinkorporowanego terytorium USA, co oznacza, że formalnie jest zamieszkane przez Amerykanów i stanowi amerykańską ziemię, ale nie wchodzi w skład państwa jako oddzielny stan. Guamczycy nie mogą również głosować w wyborach na prezydenta USA.

Tu jeszcze parę słów więcej, dla zainteresowanych, o tych podziałach ziem.
Możliwe, że słyszeliście o takich miejscach jak: Mariany Północne, Portoryko, Wyspy Dziewicze i właśnie Guam – są to cztery terytoria określane jako terytoria zorganizowane (ang. organized territories), gdzie tzw. Organic Act, jest podstawowym aktem prawnym określającym całościowy sposób rządów danego terytorium. Ale warto wiedzieć, że są także terytoria niezorganizowane (ang. unorganized territories). To terytoria, dla których nie został przyjęty Organic Act. Ciekawe o tyle, że są nimi przeważnie niezamieszkane, izolowane geograficznie wyspy na Oceanie Spokojnym i Morzu Karaibskim takie jak: Baker, Howland, Jarvis, Johnston, Kingman, Midway, Navassa, Wake. Wśród nich jest tylko jedno zamieszkane – to Samoa Amerykańskie, które ma stałych mieszkańców, własny parlament i rząd, a ustrój oparty jest na lokalnej konstytucji (a nie na Organic Act nadanym przez Kongres).
Wiem, wiem – zawiłe to, no ale wysepek na obu oceanach jest mnogość wielka i warto zdawać sobie sprawę, że w zasadzie każda do kogoś należy.

A jak do tego doszło, że tak odległy Guam należy do wielkiego USA?

Wyspa Guam zamieszkiwana jest przez lud Czamorro już od ponad 4000 lat. Czamorro obecnie stanowią około 36% ludności wyspy. Wyróżniają się tym, że mają ciemniejszy kolor skóry, często noszą tatuaże i oprócz angielskiego posługują się swoim językiem czamorro.
Obecnie liczba ludności Guam wynosi 174 329 osób.

Guam zostało odkryte 6 marca 1521 roku przez Ferdynanda Magellana i nazwane przez niego Wyspą Złodziejską, gdyż mieszkańcy archipelagu nie znali pojęcia własności i wykradli ze statku różne przedmioty i sprzęt.
W 1565 roku Guam został włączony do Hiszpanii jako kolonia zamorska. Wyspa stanowiła ważny punkt dla statków podróżujących przez Pacyfik, zresztą do tej pory nic pod tym względem się nie zmieniło.

W 1898 roku Guam został przekazany Stanom Zjednoczonym po wygranej wojnie z Hiszpanią (tak samo zresztą jak Portoryko i Filipiny).

I nadeszła II Woja Światowa. Guam stał się jednym z pierwszych celów ataku Japończyków w ofensywie na Pacyfiku. Pierwsze oddziały japońskie wylądowały tutaj tuż po ataku na Pearl Harbour.
Wyspa od 10 grudnia 1941 roku znalazła się pod brutalną okupacją Japonii. Okupacja trwała trzy lata i podczas jej trwania Chamorro bardzo ucierpieli. Japończycy byli bezwzględni, ludność zdziesiątkowano, zmuszono do niewolniczej pracy przy kopaniu tuneli czy jam, często przetrzymywano w pilnie strzeżonych obozach.
21 lipca 1944 roku, Guam został odbity przez Amerykanów.
Podsumowując tą część historii można rzec, że był to jedyny skrawek USA, który został okupowany przez wrogie wojska podczas II Wojny Światowej.

I tu jeszcze jedna ciekawostka z tego okresu 🙂

24 stycznia 1972 roku w dżungli na wyspie Guam znaleziono japońskiego żołnierza Shoichi Yokoi, ukrywającego się tam od II wojny światowej. Japończyk ukrywał się na wyspie 28 lat!!!

Amerykańsko-japońskie walki na Pacyfiku często toczyły się na ogromnym obszarze Oceanu Spokojnego. Wieść o zrzuceniu bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki, co skutkowało podpisaniem kapitulacji przez Japonię, docierała na małe, odcięte od świata wysepki za pomocą radia, bądź ze zrzucanych przez alianckie samoloty ulotek.
Wielu oddanych ojczyźnie żołnierzy, nie wierzyło w koniec wojny. Tak też było z Shoichi Yokoina, który ukrywał się od przegranej w 1944 roku bitwy. Od 1964 roku, gdy zmarli jego towarzysze broni został na wyspie zupełnie sam. Unikał ludzi, żył z dnia na dzień i czekał. Zbudował prymitywny dom, a w zasadzie podziemną jaskinię z dwoma wyjściami, robił sobie ubrania, jadał to co udało mu się złapać lub upolować czyli ryby, jadowite żaby, czasem i szczury.
Po 28 latach, 24 stycznia 1972 roku, natknął się na grupę miejscowych myśliwych. Spanikował, bo bał się, że zostanie wzięty do niewoli, co byłoby największym poniżeniem dla japońskiego żołnierza. No ale nie pojmano go lecz z honorami przewieziono do Japonii.
Tam zgotowano weteranowi uroczyste powitanie. Założył rodzinę, ale nie przystosował się do życia w ówczesnej Japonii. Zmarł w 1997 roku.

Historię tego honorowego Japończyka można zobaczyć w małym, ale bardzo dobrze zorganizowanym Pacific War Museum na Guam. Oczywiście ekspozycja jest szersza i dokumentuje różne znaczące wydarzenia wojenne, broń, pojazdy, rzeczy codziennego użytku stosowane przez wojska jednej i drugiej strony.
Na pewno warto tu zajrzeć np. … w bardziej pochmurny dzień.

A wracając do sedna.
Guam to „amerykańskie wrota na Daleki Wschód”, dlatego też Amerykanie wznieśli tu wielką bazę lotniczo-morską. To m.in. stąd startowały bombowce, które przeprowadzały ataki na Wietnam podczas wojny wietnamskiej.
Rozpatrując Guam pod kątem strategicznym nie można zaprzeczyć, że jest on bardzo ważnym „przedłużeniem USA” na dalekiej Oceanii. Guam to jedna z dwóch wysp na Pacyfiku, na których znajdują się bazy wojskowe lotnictwa i marynarki USA. I pamiętajmy, że to terytorium USA położone najbliżej Korei Północnej! Z tego powodu m.in. w ostatnich latach na wyspie inwestowano w nowoczesny system ochrony przeciwrakietowej THAAD. Pozwala on na skuteczne niszczenie głowic batalistycznych w schyłkowym etapie lotu.

Jak już wspomniałam na wyspie znajduje się baza lotniczo – morska czyli Baza Sił Powietrznych Andersen, przystosowana do stacjonowania ciężkich bombowców B-52 oraz Baza Morska Guam – jeden z największych portów między Hawajami i Filipinami, zdolny do przyjmowania największych okrętów amerykańskiej floty, w szczególności lotniskowców. Obsługą tych obiektów zajmuje się 7 tys. stale obecnych na miejscu żołnierzy.
Praktycznie w każdej Guamskiej rodzinie znajdzie się ktoś kto służył, bądź służy w Amerykańskiej Armii. Wojsko to jeden z największych pracodawców na wyspie, nie powinno to dziwić gdy weźmiemy pod uwagę, że bazy wojskowe zajmują ok. 1/4 wyspy.

A teraz kolejna ciekawostka.

Wiecie, że większość Amerykanów nawet nie słyszała o Guam, aż do sierpnia 2017 roku, kiedy to Północno Koreański przywódca Kim Dżong Um zagroził, że wystrzeli pocisk balistyczny średniego i dalekiego zasięgu i zaatakuje wyspę?
Celem ataku miało być powstrzymanie największych baz wojskowych USA na Guam, czyli bazy lotniczej Anderson.

A co zapowiedź tego ataku spowodowała?

Rocznie Guam odwiedza 1,5 mil turystów, głównie z Azji.
Tokio jest stąd 3,5 h lotu, Korea 4,5h, a Honolulu 7h. Guamczycy byli przerażeni perspektywą zmniejszenia wpływów z turystyki właśnie. Przerażeni perspektywą utraty dochodów z handlu.
Amerykańskich sklepów, słynnych sieciówek oraz sklepów premium jest na Guam mnóstwo, a ceny to zaledwie część tego co Azjaci zapłaciliby za ten sam towar u siebie. Stracić ten dochód z powodu zagrożenia wywołanego potencjalnym atakiem bombowym? Bezsens.

A to właśnie przychody z turystyki stanowią ok. 60 procent lokalnego PKB. Turystów, oprócz powyższego, na wyspę przyciągają rajskie plaże, bajecznie kolorowe rafy koralowe i słynne pola golfowe.

Choć więc swoje obawy wyraził gubernator wyspy w rozmowie z Prezydentem USA, ten ostatni ich jednak nie podzielał twierdząc wręcz, że w związku z konfliktem wiele osób po raz pierwszy usłyszało o tym miejscu. A to spowoduje jedynie wzrost zainteresowania turystów Guamem. Czy Trump miał rację? Trudno powiedzieć, ale z pewnością w kolejnych latach przyleciało tu na wakacje więcej Amerykanów.

Co robić na wsypie? Czy jest tu coś ciekawego?

Na pewno jest to najlepiej rozwinięta wyspa Mikronezji i jest tak dlatego, że ma takie, a nie inne położenie geograficzne.

W Tumon Bay poczuć się można jak w Acapulco, w Miami Beach lub np. w Honolulu. Sporo tu sieciowych hoteli, nowoczesnych wysokich budynków, które otaczają przepiękną zatokę. Widoki bardzo miejskie, plaże dobrze zagospodarowane, niektóre przynależą do hoteli, inne są publiczne. Każdy znajdzie coś dla siebie. W północnej części zatoki, za pasem wysokich hoteli Westin, Plaza czy Dusit jest cała ulica pełna sklepów od Louis Vuitton, Chloe, Swarovskiego po Lizard Grill, Burger Kinga czy też lody Haagen-daz.

Jakieś 10 km na północ od najsłynniejszej turystycznie zatoki Guam znajduje się Two Lover’s Point. Jest to klif wysoki na 90 metrów skąd rozciąga się niezwykły widok zarówno na wschodnią, jak i zachodnią stronę wyspy. Widzimy i wyjątkowo górzystą, wulkaniczną scenerię południa wyspy i płaski, wapienny płaskowyż północnego Guam.

Z miejscem tym związana jest też urocza, acz dramatyczna legenda 🙂

Dawno temu, w czasach, gdy Guam rządziła Hiszpania, w stolicy Hagåtña mieszkała dumna rodzina. Ojciec był bogatym hiszpańskim arystokratą, a matka córką wielkiego wodza Chamorro. Rodzina posiadała ziemię i cieszyła się wielkim szacunkiem wszystkich, zarówno Chamorro, jak i Hiszpanów.
Ich córka była piękną dziewczyną, którą wszyscy podziwiali za szczerość, skromność i całkowicie naturalny urok.
Pewnego dnia ojciec dziewczyny oświadczył, że wybrał jej męża, potężnego hiszpańskiego kapitana. Dziewczyna była zrozpaczona, ​​uciekła z Hagåtña na północ Guam, gdzie znalazła zaciszne i spokojne wybrzeże. Tam, na oświetlonym księżycem brzegu, poznała i zakochała się w młodym wojowniku pochodzącym z bardzo skromnej rodziny Chamorro.
Kiedy ojciec dziewczyny dowiedział się o dwojgu kochankach, rozgniewał się i zażądał, by natychmiast wyszła za hiszpańskiego kapitana. Tego dnia o zachodzie słońca ponownie wymknęła się z domu i spotkała swojego kochanka Chamorro.
Jej ojciec wraz z kapitanem i wszystkimi hiszpańskimi żołnierzami ścigali parę na wysokie klify nad zatoką Tumon. Kochankowie zostali uwięzieni między krawędzią klifu, a zbliżającymi się żołnierzami.
Kochankowie związali swoje długie czarne włosy w jeden węzeł. Zachowując się, jakby byli zupełnie sami, spojrzeli sobie głęboko w oczy i pocałowali się po raz ostatni. Potem zeskoczyli z klifu do oceanu.
Ojciec dziewczyny i wszyscy, którzy pozostali, rzucili się do krawędzi, ale nikogo już nie dojrzeli.
Kochankowie pozostają symbolem prawdziwej miłości – miłości, w której dwie dusze splatają się na zawsze w życiu i po śmierci. Odtąd najwyższy punkt na klifie nazwany został Puntan Dos Amantes lub Two Lovers Point.

Teraz można tu zobaczyć pomnik upamiętniający tę miłość, obejrzeć widoki rozciągające się z klifu, a nawet dojrzeć profile kochanków w linii brzegowej oraz zarysowane na skale opadającej w ocean. To podobno najczęściej odwiedzane przez turystów miejsce na Guam 🙂 …. Wcale mnie to nie dziwi.

A my objechaliśmy jeszcze stolicę Hagåtñę, gdzie zatrzymaliśmy się przy Plaza de Espana, głównym placu miasta. To tu znajduje się pomnik Jana Pawła II (gdzież ten nasz papież nie był?), ładna katedra – Dulce Nombre de Maria Cathedral Basilica, budynek kongresu i poczty USA oraz nowe i nowoczesne Muzeum Guam.
Centrum niewielkie, ale robi przyjemne wrażenie.

Ponieważ chcieliśmy zobaczyć jeszcze parę punktów wyspy skierowaliśmy się Hwy2, na południe wzdłuż wybrzeża. Najpierw zatrzymaliśmy się w Asan Beach Park. Nie jest to zwykły park przy skąd inąd pięknym odcinku plaży. To tu nastąpił desant wojsk amerykańskich w bitwie o Guam. Jest to więc swoisty park pamięci.


Następnie minęliśmy olbrzymią zatokę z wielkim portem czyli Bazę Morską Guam. Zatrzymaliśmy się w T. Stell Newman Visitor Center, które znajduje się tuż przy porcie. To kapitalne, interaktywne muzeum, gdzie łatwo można zdobyć wiedzę o sytuacji na Pacyfiku podczas II wojny światowej i latach wojny na Guam. Oprócz eksponatów wyświetlany jest dobry 10-minutowy film o Bitwie o Guam. Warto tu zajrzeć.

Potem było już bardziej wakacyjnie 🙂 pojechaliśmy dalej na południe. Zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym Cetti Bay – widoki naprawdę wspaniałe! Wyspa jest w tym miejscu niezwykle górzysta, pokryta różnorodną roślinnością, gdzieniegdzie widać czarne i mocno czerwone skały. Brzeg jest klifowy i ostro opada do wód Pacyfiku, które z hukiem rozbijają się o skały.


Potem zatrzymaliśmy się w maleńkiej zatoczce, gdzie znajduje się Fort Nuestra Señora de la Soledad, wybudowany jeszcze przez Hiszpanów w 1802 roku. Malownicze miejsce widać, że zadbane, gdzie armaty strzegą wybrzeża, a wieże strażnicze świadczą o doniosłości tego miejsca. Zatrzymaliśmy się też w wiosce Inarajan położonej na południowo-wschodnim wybrzeżu Guam uważanej za najstarszą wioskę na Guamie, jej historia poprzedza odkrycie wyspy przez portugalskiego odkrywcę Ferdynanda Magellana w 1521 roku. W ten to sposób okrążyliśmy południową część Guam.

Na północy jest głownie Baza Andersen, gdzie wstęp mają wojskowi, a my woleliśmy spędzić trochę czasu na….. plaży. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że będąc tu we wrześniu nie należy się spodziewać się samych pogodnych dni 😉
Od sierpnia do końca października pada na Guam najwięcej. Temperatura powietrza jest w zasadzie cały rok stała między 27, a 30 st C. Przyzwoicie, prawda?

Jeśli komuś marzy się wyprawa na wyspy Pacyfiku, służę wiedzą i pomocą 🙂