Przyleciałam do Nigru z Czadu. Dla wielu osób może to brzmieć trochę tak, jakby wpaść z deszczu pod rynnę, prawda?
Nie ukrywam, że długo przygotowywałam się do tej podróży, gdyż trudno o bardziej niepewny rejon świata. Nie, że takich nie ma… Niestety są, ale lądowałam z głową przepełnioną informacjami, których w mediach sporo:
– pierwsza to oczywiście odwieczne problemy polityczne, walki, przewroty wojskowe
– druga to zagrożenie atakiem terrorystów z organizacji Boko Haram działającej głownie w sąsiedniej Nigerii, ale również tu. W czerwcu 2015 roku terroryści z tej organizacji zaatakowali Niger i Czad i zagrożenie jest ciągle realne.
– z powodu zagrożenia przestały działać szkoły, to spowodowało narastającą panikę wśród miejscowych mieszkańców
– działa tu także odłam Al Kaidy (AQMI), który wyspecjalizował się w porywaniu cudzoziemców dla okupu – nie cofając się przed zabójstwami zakładników
– i dodajmy do tego jeszcze liczne zorganizowane grupy przestępcze, trudniące się handlem ludźmi, przemytem broni i narkotyków….
– ale to nie wszystko…..są także zagrożenia naturalne. W ostatnich dniach media podają, że w krajach Afryki Zachodniej trwają ulewne deszcze, które spowodowały gigantyczne powodzie, największe od 30 lat (2024 r)! W ich wyniku zginęło kilkaset osób. Wcześniej takie duże powodzie także się zdarzały (poprzednio w 2010 r gdy rzeką Niger płynęła największa fala powodziowa od 80 lat) , ale teraz w samym Nigrze ucierpiało ponad 840 tys. osób, w tym 400 tys. zostało zmuszonych do opuszczenia miejsc swojego zamieszkania.
Zachęcające? Sami oceńcie.…
Niger jest 4 x większy od Polski, ale nie znajdziemy tu bujnych lasów, tropikalnej przyrody, czy wielkiego zróżnicowania krajobrazu.
Dlaczego? Ponieważ to część południowej Sahary, rejonu mocno jałowego oraz Sahelu.
Sami zobaczcie.

Dni w Nigrze są niemal zawsze gorące, z temperaturami przekraczającymi 40°C. Najcieplej jest od marca do czerwca.
Na pustynnej północy deszcz pada może w jeden dzień w roku, ale są i takie lata gdy nie pada wcale.
Rzeka Niger przepływa przez południowe rubieże państwa i tu mieszkają prawie wszyscy. Na drugim krańcu, czyli na południowym- wschodzie, leży Jezioro Czad.
Co więc jest na tej jałowej ziemi?
Wbrew pozorom sporo:
Po pierwsze żyje tu ok 25 mln ludzi w tym 3,2 mln w stolicy Niamey. Głównymi grupami etnicznymi Nigru są plemiona: Hausa (53%), Songaj (21%) oraz Tuaregowie (11%).
Gros ludzi, ponad 90% pracuje w….. rolnictwie.
No tak, to nie pomyłka. Uprawy na terenach suchych nie są łatwe, ale rośnie tu proso, sorgo, ryż, maniok, bataty, kukurydza, palma daktylowa, trzcina cukrowa, orzeszki ziemne, bawełna.
Rolnicy hodują kozy, bydło (zebu), owce, osły i wielbłądy. Niger jest w stanie sam się wyżywić, co jest naprawdę dużym sukcesem.
Rolnictwo wymaga nawodnienia i dlatego prawie osiemdziesiąt procent Nigerczyków mieszka w pobliżu rzeki Niger- tuż przy granicy z Nigerią.
Po drugie znajdują się tu duże złoża uranu, który jest eksportowany i bardzo dochodowy. Tuaregowie, którzy mieszkają w rejonie pustynnym od lat walczą o swój udział w dochodach pochodzących z eksploatacji tego minerału. Dlatego też stale słyszy się o napięciach pomiędzy „stolicą”, a północną częścią kraju zamieszkiwaną przez Tuaregów. Napięcia powodują, że tereny te są blokowane i wyjazd na północ kraju staje się niemożliwy.
Mówi się, że pustynia jest zarazem największym „bogactwem” także turystycznym, jak i największą bolączką Nigru. Cała północna cześć kraju jest praktycznie bezludna, gdyż to tam znajdują się najbardziej rozległe tereny pustynne i półpustynne. Wyprawy w głąb kraju są organizowane, ale wymagają sporo zachodu, wiele czasu oraz często eskorty podróżnych… Przerobiłam to na sobie samej, a chciałam dostać się ok 140 km od Niamey w okolicę Koure i Diantchandou, gdyż tu występuje nigdzie indziej niespotykany gatunek żyrafy – żyrafa zachodnio-afrykańska.
Wyprawa do Koure na spotkanie z żyrafą zachodnio-afrykańską
Okazało się, że aby wyjechać poza granice Niamey musimy mieć eskortę. Oczywiście jak trzeba to trzeba. Nikt tego nie kwestionował. Mieliśmy dużego jeepa więc miejsce dla faceta z bronią na pewno by się znalazło.
Hmmm…. o naiwności.
Na rogatkach miasta mieliśmy się spotkać z naszą ochroną. I do spotkania rzecz jasna doszło aczkolwiek szczęka mi opadła gdy zobaczyłam, to co zobaczyłam 🙂
Przy bramie wjazdowej do miasta podszedł do mnie rosły żołnierz, który przedstawił się i powiedział, że będzie naszą eskortą. Poprosił byśmy przejechali za bramę miasta i tam poczekali. On sam na sekundę zniknął, by za chwilę pokazać się w jeepie, który nas wyprzedził. Ok, woli swoim samochodem, nie ma sprawy… Ale gdy jeep nas minął na jego pace zobaczyłam 5 kolejnych żołnierzy z długa bronią i karabinkiem maszynowym. Po chwili okazało się, że to nie wszystko. Drugi taki jeep pełen żołnierzy jechał za nami. O rany….. Tego się nie spodziewałam. Nasza eskorta liczyła bagatelka 14 osób, kilka kałachów, pistoletów i 2 karabiny maszynowe.
„CNN informuje, że Niger od wielu lat zmaga się z dżihadystycznymi grupami rebeliantów powiązanymi z Al-Kaidą i tzw. Państwem Islamskim. Eksperci twierdzą, że kryzys bezpieczeństwa pogłębił się po przeprowadzonym w lipcu 2023 roku przewrocie wojskowym i obaleniu rządu. Przed przewrotem Niger był uważany za jeden z ostatnich demokratycznych krajów w regionie Sahelu w Afryce. Współpracował z Zachodem w celu powstrzymania dżihadystycznej rebelii na tych terenach. Jednak junta wojskowa, która przejęła władzę, zerwała trwające od dziesięcioleci powiązania wojskowe z Zachodem i zwróciła się do Rosji jako nowego partnera w sferze bezpieczeństwa. Obecnie zdolność Nigru do poprawy bezpieczeństwa na terenie kraju jest przez ekspertów podważana” *.
Z tego co zacytowałam powyżej jednoznacznie wynika, że podjęte środki ostrożności może nas zaskoczyły swoją skalą, ale na pewno nie były przesadzone. Szczególnie, gdy nasz lokalny przewodnik powiedział mi o nie tak dawnym uprowadzeniu dwóch młodych Holendrów, które skończyło się dla nich tragicznie. Krótko mówiąc nigdy nie wrócili do domu 🥹
A tak wyglądała nasza eskorta – poniżej jest zdjęcie naszego lokalnego przewodnika, uroczego Abdula oraz naszej tylnej eskorty na autostradzie, a na kolejnym zdjęciu przedniej eskorty już na terenie rezerwatu.


Rezerwat Koure
A to wszystko tylko po to by dojechać do „słynnego” rezerwatu w Koure. W cudzysłów ujęłam słowo słynny, gdyż naprawdę niewiele osób w ogóle wie o żyrafach, rezerwacie i projekcie, który ma na celu ich ocalenie.
Na szczęście w rezerwacie tym naprawdę znajdują się endemiczne żyrafy zachodnioafrykańskie. Lokalny tropiciel stosunkowo szybko wytropił stado ok 18 płowych żyraf, których życie w latach 90 tych było zagrożone. Zagrożenie było realne, gdyż zostało tylko 49 przedstawicieli tego gatunku, teraz jest ich 904! To naprawdę duży sukces.


Widzieliśmy stado złożone z 3 samców, kilku samic, w tym jedna była w zaawansowanej ciąży. Były też malutkie żyrafiątka krążące wokół dorosłych.
Zachodnio afrykańskie żyrafy są bardzo jasne, takie płowe i mierzą do 5,5 m wysokości. Te najwyższe wyglądają majestatycznie, gdy wolnym kołyszącym się krokiem, który wprawia w falujący ruch ich długie szyje, kroczą po wyschniętym terenie, nie będącym ani pustynią ani sawanną. Akacje, których liśćmi także się żywią występują tu na szczęście masowo.
A propos akacji, nie zdawałam sobie sprawy jakie to sprytne drzewa. Okazuje się, że akacje porozumiewają się między sobą, a w zasadzie ostrzegają się o niebezpieczeństwie. Żyrafy muszą je więc podchodzić pod wiatr, by akacja nie wyczuła, że zbliża się do nich żarłoczne zwierzę. Jeśli wyczuje niebezpieczeństwo wcześniej, uruchamia takie enzymy, które powodują, że liście akacji stają się gorzkie. Jeśli jednak nie uda się akacji uchronić przed „atakiem” żyrafy, to wysyła olejki eteryczne, które unoszone przez wiatr docierają do innych akacji. Ostrzeżone akacje uruchamiają enzymy i ich liście stają się gorzkie. To takie „siostrzeństwo” drzew i ich współpraca godna jest najwyższej pochwały 😍
Przyroda jest niesamowita!
Oglądanie zwierząt w ich naturalnym środowisku to zawsze wielka przyjemność. Muszę przyznać, że cieszyło mnie to, że żyrafy ledwo zwracały na nas uwagę, kompletnie nie przeszkadzało im kilka jeepów i odgłosy zachwytu, które dobiegały do ich uszu.
To co jest także wspaniałe to to, że swobodnie można iść w ich stronę i obserwować je z tak bliska.




Gdy tylko napatrzyliśmy się na stado żyraf, porobiliśmy zdjęcia i opadło napięcie związane z ich tropieniem, nasza eskorta wyluzowała się i zaczęła z nami rozmawiać. Rozmowy skończyły się sesją fotograficzną 😎
A to rezultat tej sesji.



Szef naszej eskorty zaproponował byśmy zatrzymali się w jednym z typowych gospodarstw znajdujących się na obrzeżach rezerwatu.
Wstąpiliśmy więc na „farmę”, gdzie liczna rodzina zajmuje się uprawą kukurydzy i sorgo oraz hoduje zwierzątka wszelkiej maści: kurczaczki, krowy, kozy i owce.
Wodę dowożą z studni znajdującej się w sąsiedniej wsi, na drewnianych taczkach ciągniętych przez woły.
W tradycyjny sposób uzyskują mąkę… żołnierze mieli niezły ubaw, gdy zaproponowali mi bym sama spróbowała „powalczyć” z procesem otrzymania mąki.
Łatwo nie było … W nagrodę dostaliśmy poczęstunek herbatą z hibiskusa i ruszyliśmy w dalszą drogę 😜








Jechaliśmy obok licznych wiosek, domów i gospodarstw nim dojechaliśmy z powrotem do stolicy Niamey.




Niamey
A sama stolica? No cóż. Na pewno jest zakurzona, bałaganiarska i malowniczo położona nad rzeką Niger.
Widziałam Meczet Piątkowy inaczej Meczet Kadafiego. Ok 98%mieszkańców Nigru wyznaje islam, więc meczetów w mieście jest sporo, aczkolwiek nie są one zbyt okazałe. Jak można się domyślić Libia sporo inwestuje w Nigrze, czasem w meczety, czasem w szkoły ale i w infrastrukturę np. w stacje benzynowe.
Podjechaliśmy także pod budynek parlamentu oraz główne ronda miasta. Zobaczyliśmy pomnik Niepodległości oraz kilka targów w tym, obowiązkowo targ zwierząt.


poniżej pomnik niepodległości oraz kolejne rondo ozdobione symbolem Afryki (choć obecnie jest to plastikowy, chiński kanister) czyli glinianym naczyniem, amforą na bezcenną wodę




Uwielbiam lokalne targowiska, lubię te zapachy, bałagan, hałas, rozmowy, których nie rozumiem, gesty, które staram się odczytać. Zawsze znajdę coś nietypowego, coś co mnie zaskoczy. Tu nie było inaczej.
Grand Marché i Petit Marché są położone w samym sercu miasta. Jeden tuż obok budynków rządowych, drugi wciśnięty w bok szerokiej alei.













Byliśmy tez na targu bydła, które znajduje się na obrzeżach miasta. A jeśli to wcale nie były rogatki, to nie zdziwiłabym się. Drogi poza tymi w centrum są w zasadzie wszędzie bite i mega dziurawe, więc „afrykański masaż„* dobrze zapamiętam.
* afrykański masaż to jazda po nie kończących się afrykańskich dziurach
Na koniec podeszliśmy także do ZOO opisywanego w przewodnikach, które oprócz ciekawej krowy z niesamowitymi rogami i szkieletami dinozaurów nie sprawiało miłego wrażenia.
Jest tu też kilka zakurzonych chat ludów Sahelu oraz pawilony z dziełami lokalnych rzemieślników (nic w nich niestety nie było ciekawego, choć same pawilony były bardzo oryginalnie ozdobione).





Niger to nie tylko trudna współczesność to także wiele lat historii – chciałbym napisać kilka słów o Imprium Songhajów, by móc wam przytoczyć kilka fantastycznych legend i wierzeń, które usłyszałam płynąc niewielką łódką po Nigrze.
Ale najpierw rzut oka na widoki miasta z pokładu łódki.
UWAGA! w Nigrze pływają hipcie !!! 🙃 udało mi się je uchwycić na kilku fotkach i filmiku

reprezentacyjne budynki miasta od strony rzeki Niger
poniżej pałac prezydencki, który zobaczyć można tylko od strony rzeki oraz ikoniczny most Kennediego wybudowany w latach 70tych, na którym w latach 90tych straciło życie 20 studentów w walce z policją. Ich walka zakończyła reżim Generała Ali Saibou.








Czas na lekcję historii – Imperium Songhaju
Świat zachodni o istnieniu imperium Songhaju dowiedział się dopiero w połowie XIX wieku, dzięki niemieckiemu podróżnikowi, Heinrichowi Barthowi. Nasza wiedza cały czas nie jest pełna, ale to co udało się odkryć, kompletnie zrewolucjonizowało myślenie o historii Afryki, wg wielu kontynentu „bez historii”. Skłoniło też do pytania, czy naprawdę Europa stanowiła w XV wieku centrum cywilizowanego świata?
Songhaj nie był pierwszym wielkim państwem w Zachodniej Afryce. Choć królestwo ze stolicą w Gao istniało już w pierwszym tysiącleciu naszej ery, prawdziwą potęgę osiągnęło dopiero w wieku XV. W tym czasie zdążyły już upaść dwa wielkie regionalne imperia, Ghany i Mali. Kosztem tego ostatniego wzmacniał się Songhaj, który wzrastał w siłę od końca XIV wieku. Wtedy, gdy jego władcom udało się ostatecznie wyzwolić spod malijskiej dominacji, narzuconej około stu lat wcześniej.
Po więcej informacji odsyłam Was tu: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/04/14/prymitywizm-i-brak-cywilizacji-to-czarne-imperium-zawstydziloby-nie-jedno-europejskie-krolestwo/
A teraz kilka legend i wierzeń ludu Songhai, które uznałam za bardzo oryginalne.
Rybacy ludu Songhai wierzą, że posiadają szczególną relację z wszelkimi wodnymi zwierzętami. Ich ulubione to sumy, ale też hipopotamy oraz krokodyle.
Każde nowo narodzone dziecko, zabierane jest na tydzień nad rzekę i …. zostawiane (ponoć ten proceder trwa nadal). Songhai uważają, że jeśli dziecko przeżyje to pochodzi z prawego loża, jeśli nie przeżyje, to pochodzi nieprawego loża, więc nie ma prawa dalej żyć…..
Podczas tego tygodnia próby, dziecko jest karmione przez sumy, sumy się nim opiekują, od sumów dziecko dowiaduje się o życiu na wodzie, zasadach i regułach, które rządzą w tym środowisku. Dlatego też lud Songhaj jest tak dobrze obeznany z „wodami”Nigru i uważa się ich za świetnych rybaków.
TULA
W jednej z wiosek pora deszczowa była bardzo słaba i zbiory marne. Zwiastowały one głód członków społeczności przez resztę roku.
Wódz wioski, by wieś ratować od głodu, poprosił o ratunek i pomoc węża wodnego, Boga Wód. Bóg Wąż powiedział, że uratuje wioskę pod warunkiem złożenia mu ofiary i to nie byle jakiej. Powiedział wodzowi, że musi on złożyć w ofierze swoją piękna córkę Tulę.
Choć wódz wiedział, że jego córka kocha lokalnego chłopaka i ślub z nim był już postanowiony, by ratować wieś zgodził się na układ z Bogiem Wężem.
Nie powiedział nic nikomu, a szczególnie swojej żonie, która bardzo popierała małżeństwo córki z wybranym mężczyzną.
Nadszedł dzień ślubu. Przygotowano ceremonię i wystrojono Tulę, która była tak szczęśliwa że zaczęła tańczyć. Zamknęła oczy i pogrążyła się w tańcu. Nawet nie zauważyła, że zaczął padać deszcz i poziom wody coraz bardziej się podnosił. Gdy poziom wody zbliżył się to Tuli, Bóg Wąż wypłynął i wziął swoją obiecaną nagrodę.
O wszystkim dowiedziała się matka Tuli. Była tak wściekła, że podeszła do wody i zaklęła Tulę i wodę. Powiedziała, że jeśli kiedykolwiek zbliży się do Tuli mężczyzna, Tula będzie mogła sobie go wziąć. I tak się działo ..
Tula zamieniła się w syrenę – pół kobietę i pół węża i kusiła mężczyzn przez wiele set lat swoim głosem i ciałem. Rybacy do tej pory z niepokojem jej wypatrują i nadsłuchują.
Jest jeszcze jedno wierzenie bardzo żywe wśród Songhai – a mianowicie, ze po 100 latach bycia krokodylem, krokodyl może stać się człowiekiem i żyć między ludźmi. Teoretycznie każdy Songhai był więc kiedyś krokodylem.
🐊🐊🐊
*
Podobno widok zachodzącego słońca nad rzeką Niger z tarasu słynnego Hotelu Grand jest niezapomniany. Potwierdzam, widok jest fantastyczny, sielski, nie słychać tu gwaru miasta, nie widać też kurzu, który unosi się w powietrzu w całym Niamey. Jest pięknie!




Hotele.
W mieście jest kilka bardzo dobrych hoteli, wszystkie są, nawet na nasze standardy, drogie. Jest tu m.in. wyżej wspominany Grand, jest Radisson Blu czy Bravia.
My zatrzymaliśmy się w uroczym i bardzo dobrze zlokalizowanym hotelu Noom – polecam 🙂 Miałam tu okazję podejrzeć nigerskie, mało muzułmańskie wesele, które rozkręciło się w totalną imprezę. Stroje, muzyka, blichtr … w końcu wesele 🙂


I to tyle z tej mało znanej części Afryki, gdzie główny temat to rzeka 🤷♀️



* https://tvn24.pl/swiat/niger-uzbrojeni-mezczyzni-porwali-aktywistke-st8257427