Na szczęście inaczej ma się sprawa z królem lasu deszczowego – gorylem górskim.

Współdziałanie trzech Państw, czyli Ugandy, Rwandy i Demokratycznej Republiki Konga przynosi wymierne rezultaty. W chwili obecnej ilość osobników wzrosła do ponad 1000. To już liczba, która daje nadzieję (w krytycznym momencie było ich zaledwie 400).
Powinniśmy pamiętać o paru faktach dotyczących goryli górskich:
Goryle są największymi na świecie naczelnymi, z samcami ważącymi około 140-170 kg i mającymi około 1,4-1,8 m wysokości. Samice są zazwyczaj krótsze o 20-30 cm i ważą mniej więcej połowę tego, co samce. Samiec goryla ma ogromną rozpiętość ramion do 2,5 m, natomiast samice goryla są proporcjonalnie mniejsze.
Rodzina goryli może zajmować naprawdę duży obszar, nawet około 40 km2, gdyż są one w wiecznej wędrówce w poszukiwaniu ulubionych roślin.
Żyją w dość stabilnych grupach składających się z jednego dorosłego samca określanego zwykle, jako srebrny grzbiet – silverback, ze względu na srebrne włosy na plecach, które sygnalizują pełnię dorosłości oraz wielu samic z młodymi i niemowlętami. Grupa może liczyć do 30 osobników pod przewodnictwem jednego samca alfa, choć z reguły „rodzina” jest nieco mniejsza :).
Gdy młode samce osiągną wiek 8-11 lat, zazwyczaj odchodzą od swojej rodziny i albo dołączają do innej grupy, albo tworzą swoją.
Ciąża gorylicy trwa 9 miesięcy, noworodek waży około 2 kg, całkiem podobnie jak u człowieka :), ale rozwój noworodka jest mniej więcej dwa razy szybszy niż ludzi :).
To co również ważne to to, że goryle są głównie roślinożerne, a większość ich diety składa się z liści, pędów i łodyg, niektórych owoców, które czasem zagryzą gąsienicą, ślimakiem, termitami czy mrówkami :).

Nieprzenikniony Las Biwindi

Aby dostać się do jednego z najbardziej urokliwych Parków Narodowych – Nieprzeniknionego Lasu Biwindi należy polecieć niewielkim, 10-12 os samolotem z Entebbe do Kihihi i stamtąd pojechać jeszcze kilka godzin wzdłuż granicy z Demokratyczną Republiką Konga na południe w kierunku granicy z Rwandą. Po drodze widoki troszkę zaskakują, ale są zarazem bardzo malownicze. Kolory wokół są niezwykle nasycone, od niebieskiego nieba, poprzez intensywną zieleń otaczających rude i brunatne domki roślin, po intensywnie czerwone drogi. Mijamy ludzi przemieszczających się różnymi środkami transportu, najczęściej motorami, młodych chłopaków przewożących na bardzo oryginalnej drewnianej hulajnodze worki z cementem, ciągnące się po obu stronach wielkie obszary plantacji herbaty oraz bananowców. Co chwilę widzimy także grupki dzieci, których szkolne mundurki od razu rzucają się w oczy.
To mnie zawsze zachwyca w tego typu krajach. Dyscyplina szkolna wdrożona nawet w najuboższych częściach świata, gdzie dziecko jest dumne z przynależności do swojej szkoły i z radością nosi swój mundurek.  

Wreszcie dojeżdżamy do bramy Parku Narodowego (Bwindi Impenetrable NP), który wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zajmuje powierzchnie 330 km2 lasów górskich i nizinnych i położony jest na wysokości od 1190m.n.p.m. do 2610m.n.p.m. Utworzony został w 1991r, co wiązało się z eksmitowaniem z niego dotychczasowych jego mieszkańców – Pigmejów z plemienia Batwa.
Oczywiście największą atrakcją w parku jest trekking i obserwacja w naturze goryli górskich. Niewiele osób ma świadomość, że na tym niewielkim obszarze zamieszkuje 45% światowej populacji tego gatunku!
W Bwindi mieszkają 32 rodziny goryli, z czego 12 z nich można odwiedzić, gdyż są przyzwyczajone do obecności ludzi. Te 12 grup żyje w różnych częściach parku, do których prowadzą szlaki o różnej trudności: od totalnych bezdroży, gdzie trasa wycinana jest maczetą, po wydeptane ścieżki prowadzące przez niezbyt wysokie wniesienia.

W parku wszystko odbywa się zgodnie z wytycznymi. Jednodniowe pozwolenie na trekking po lesie wydawane jest z dużym wyprzedzeniem, na konkretny dzień i kosztuje ok. 600 USD za os. Liczba obserwujących goryle jest limitowana do 8 os na rodzinę goryli. Spotkanie szczęśliwców posiadających pozwolenie jest o świcie w głównej kwaterze parku. Trzeba określić swoje możliwości i kondycję, gdyż zdarza się, że wytropienie goryli zajmuje 4-5 godzin. Samo spotkanie z naczelnymi trwa godzinę.

Grupce turystów towarzyszy z reguły 2 rangersów, którzy na bieżąco opowiadają o lesie, o jego mieszkańcach, zagrożeniach, kłusownictwie oraz kilku zwiadowców, którzy lokalizują rodzinę goryli, a także policjant z „kałachem”.  Rangersi uczulają uczestników na to jak należy zachowywać się przy gorylach, co wolno, a czego nie wolno robić. To w końcu dzikie zwierzęta znajdujące się w swoim naturalnym otorczeniu. Zwiadowcy mają zadanie zwierzęta wytropić, co nie zawsze okazuje się takie łatwe. Choć goryle nie przemieszczaj się szybko, są jednak w ciągłym ruchu w poszukiwaniu najlepszych roślin.

Grupa Mubare

Moja grupa goryli to grupa Mubare z 16 gorylami i 1 silverbackiem. Czekała nas wędrówka przez las z przewyższeniem ok. 600 – 800 m w ciągu pierwszej 1,5 godziny. Finalnie wyszliśmy na ok. 2200 m n.p.m., co nie było wcale takie łatwe, gdyż ścieżka bywała momentami bardzo śliska. Po osiągnięciu grani przedzieraliśmy się wąskimi przecinkami często poszerzanymi maczetą. Sam las Bwindi jest niezwykły! Na każdej wysokości można zobaczyć inną roślinność: wielkie paprocie, drzewa o różnych liściach i kształtach korony, niezwykłe porosty na pniach i zwisające niczym włosy z gałęzi. A wszystkiemu towarzyszą śpiewy różnych ptaków dochodzących ze wszystkich stron, zapach wilgoci, zieleni i rozkładających się liści. Las Bwindi tętni życiem. Ostrzegano nas też przed bardzo agresywnymi mrówkami, które potrafią w chwilę zaatakować, jeśli tylko stanie się na ich drodze. Spotkaliśmy kilka ich zastępów pnąc się w górę J.
Kręciliśmy się wzdłuż grani, dobrą godzinę nim zwiadowcy dali sygnał, że wypatrzyli naszą rodzinę. Emocje sięgały zenitu, każdy marzył, by wreszcie je zobaczyć. Jeszcze parę kroków, jeszcze kilka chwil i są….
Gryzą, skubią listki, maluchy przepychają się, czasem zerkają z zaciekawieniem lub chowają się w gęste liście lub za mamę :), aby po chwili wybiec z braciszkiem czy siostrą na otwartą przestrzeń. Generalnie nic nie robią sobie z naszej obecności. Gorylątka są cudowne, zabawne, czasem miało się wrażenie, ze chcą nas rozśmieszyć swoimi nieporadnymi ruchami lub wariackimi przepychankami, ale wszyscy czekali na najważniejsze spotkanie, na silverbacka. Stanąć twarzą w twarz, oczy w oczy z tym wielkim, silnym zwierzęciem jest niezwykłe. Z jednej strony ekscytujące, z drugiej miałam wrażenie, ze wkraczam na jego teren, do ich domu, a będąc intruzem powinnam zachowywać się tak, jakby mnie tam nie było. Nie każdy niestety to rozumie i nieraz zdarzyło się, ze rangersi upominali tych, którzy chcieli za dużo, za blisko, za intensywnie.
Takie spotkanie, podglądanie tych inteligentnych zwierzaków podczas ich „obiadu”, uczestniczenie w ich dniu jest nie do zapomnienia. Wszelkie trudy, niebo zaciągające się chmurami, nieprzenikniony las z nierównościami, na które trzeba zwracać ciągłą uwagę, wysoka wilgotność i duchota tracą jakiekolwiek znaczenie.   
Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i godzinne widzenie się kończy. Następuje odwrót i mozolne schodzenie w dół :).

To niewątpliwie najbardziej ekscytujące i wzruszające spotkanie z dziką przyrodą, jakie Afryka ma do zaoferowania.

mój silverback 🙂

P.S.
Największym zagrożeniem dla goryli jest człowiek: wszelcy kłusownicy, których w tych stronach nie brakuje pomimo czujności i ochrony parku oraz ludzkie choroby, które mogą być dla naczelnych bardzo niebezpieczne oraz wyrąb lasów i wypalanie połaci terenów pod uprawy.

P.S. Spis z 2006 roku goryla górskiego w parku wykazał, że jego liczba wzrosła z 320 osobników w 2002 r. do 340 osobników w 2006 r. Obecnie szacuje się, że goryli jest 786.

P.S. Warto zobaczyć słynny film „Goryle we mgle” o badaczce goryli górskich Dian Fossey nim ruszymy na wyprawę do Ugandy czy Rwandy.

P.S. Jeśli spotkanie z gorylami jest twoim marzeniem – napisz do nas!