Wyobraźmy sobie Afrykę i jej kształt, poszukajmy jej zachodnich wybrzeży i Zatokę Gwinejską, to tędy przebiega równik i tu znajduje się południk zerowy, a tuż obok jest jedno z najmniejszych państw świata składające się z 5 wysepek.

Stolica

Sao Tome – to tu mieszka ok 1/3 ludności wysp. Miasto jest usiane po portugalskimi budowlami, położone nad głęboką zatoką, przy której jest spory port, a na dnie zatoki niemało wraków statków, z których parę dość groteskowo wystaje z wody.
Różowy Pałac Prezydencki  to najgodniej wyglądający budynek w stolicy, zaraz niedaleko znajduje się wysoka,  XVI wieczna, prosta Katedra z azulejos (a jakżeby inaczej) w środku, budynki portowe i na końcu zatoki malowniczy Fort Sao Sebastiao, w którym mieści się maleńkie muzeum. Jestem miłośniczką takich maleńkich muzeów w najdalszych zakątkach świata, zawsze znajdzie się w nich coś ciekawego :).
Atmosfera miasta raczej spokojna, ludzi na ulicach sporo, otwarte kawiarenki z klimatem i lekkim nowoczesnym designem.
Targ miejski pełen lokalnej ludności kupującej świeże warzywa i owoce oraz różne „dobrodziejstwa” globalizacji w postaci chińskiego taniego towaru.    

Różowy Pałac Prezydencki i skromna Katedra z XVI w
Zatoka szerokiego portu oraz Pałac Prezydencki w tle

Ludzie

Pochodzenie Saotomian samo w sobie jest bardzo ciekawe. Ponoć gdy przypłynęli tu Portugalczycy w 1469 r. wyspy nie były zamieszkane. Sprawdzili więc niewolników do pracy na polach trzciny cukrowej. Z czasem wyspy stały się niechlubnym punktem przerzutowym wielu tysięcy afrykańskich niewolników. Niewolnicy byli dostarczani na archipelag w małych statkach, z których przekazywano ich na duże okręty, zdolne do pokonania Atlantyku. Głównym punktem przeładunkowym stała się Wyspa Książęca*.
Saotańczycy to bardzo różnorodna pod każdym względem społeczność. Można w dalszym ciągu wyróżnić tu kilka różnych grup.
Angolares – to grupa, która wywodzi się z angolskich niewolników. Według lokalnej legendy ich przodkowie ocalili się ze niewolniczego statku, który rozbił się u wybrzeży wysp. Do dziś mówią własnym językiem, angolar i zajmują się rybołówstwem.
Inni to Mestico są potomkami afrykańskich niewolników z pobliskiego Beninu, Gabonu i Konga. To oni zaczynali pracować na plantacjach Portugalczyków i dlatego nazywa się ich „filhos da terra” – „synowie ziemi”.
Kolejni to Forros  czyli wyzwoleni niewolnicy, dzieci kolonistów i czarnych niewolnic.  Używają języka kreolskiego – forro, który przypomina portugalski. Związki małżeńskie tego typu były popularne swego czasu, gdyż niewiele białych kobiet chciało dobrowolnie zamieszkać na tych dzikich i odległych wyspach.
A Servicais to z kolei robotnicy kontraktowi z Mozambiku, Angoli, Wysp Zielonego Przylądka. Każdy z nich wniósł coś własnego do tradycji Sao Tome np. grog J.
Są też potomkowie Azjatów, a dokładnie chińczyków z po portugalskiego Macao oraz oczywiście nieliczni Europejczycy.

W paru słowach

Mieszanka kultur, religii, wierzeń, różnych festiwali i zwyczajów, dziewiczej natury, lasów deszczowych, wodospadów, gór, zatok, oryginalnych zwierząt i raj dla ptaków to Wyspy Św. Tomasza i Książęca nieznane i warte poznania.
Zapraszamy.

* Trzeba pamiętać, ze liczba niewolników wywiezionych z terenów Afryki między XV a XIX w, w rejon Karaibów, Brazylii i Stanów Zjednoczonych to miliony. Nikt dokładnie nie wie i nie będzie wiedział ile konkretnie osób wywieziono, nie mówiąc o tym ile zginęło po drodze w ładowniach galeonów, a potem statków, ale szacunki opiewają na 12-15 mln osób.