Wyobraźmy sobie Afrykę i jej kształt, poszukajmy jej zachodnich wybrzeży i Zatokę Gwinejską, to tędy przebiega równik i tu znajduje się południk zerowy, a tuż obok jest jedno z najmniejszych państw świata składające się z 5 wysepek. Dwie z nich są większe, ale trzy pozostałe to naprawdę maleństwa.

Trochę historii

Odkąd w latach 70tych swoje plantacje opuścili, rządzący tu ponad 400 lat, Portugalczycy państwo podupadło.
Słynęło z eksportu znakomitej kawy i kakao, które uprawiano na dobrze zarządzanych plantacjach. W latach 20tych Sao Tome e Principe były największym producentem kakao na świecie i to właśnie ono w dalszym ciągu jest głównym produktem eksportowym. Plantacje można zobaczyć i teraz, ale ich świetność zniknęła, produkcja jest na dużo niższym poziomie, a przepiękne niegdyś budynki źle utrzymywane i powoli chłonie je dżungla oraz tropikalna wilgoć.
Po zapaści gospodarczej z lat 80 (świetny pomysł lokalnych marksistów polegający na nacjonalizacji plantacji) obecnie sytuacja Sao Tome i Principe co nieco się zmienia na lepsze. Pojawili się tacy, którzy inwestują w nieruchomości na wyspie wietrząc w tym turystyczny biznes. Może dzięki nim niektóre z fascynujących świadectw historii przetrwają.
Już teraz można zaleźć takie inicjatywy np. w postaci Roca Sao Joao dos Angolares, gdzie udało się odrestaurować piękny budynek plantacji (roca) i stworzyć w tym miejscu wspaniałe miejsce na odpoczynek w kolonialnych pokojach z widokiem na ocean oraz restaurację, która na pewno zaskoczy wykwintnymi, jak na te warunki daniami i klimatycznym wystrojem.     

Baza hotelowa wysp

Na Wyspie Św. Tomasza jest ona dość mocno ograniczona. Są tu dwa dobre i stosunkowo drogie hotele – jeden z nich, prowadzony przez Francuza, przepięknie położony przy zatoce Santana zamieszkałej przez lokalnych rybaków oraz drugi znajdujący się między stolicą, a lotniskiem. Reszta to szereg malutkich obiektów dla obieżyświatów.
Na południowym końcu Wyspy Św. Tomasza znajduje się Wyspa Rolas uważana za ekologiczną enklawę. Tu także można wypocząć w dobrych warunkach, nad bajeczną zatoką.
Wyspa Książęca oddalona jest o 150 km od stolicy i można się na nią dostać tylko lokalnym samolotem. Czasem między wyspami pływa prom, ale wszyscy zgodnie twierdzą, ze to niebezpieczna wyprawa, gdyż prom jest bardzo stary, bywa przeładowany, a prądy zwodnicze. Na Wyspie Książęcej mieszka tylko 6 tys os, a hoteli jest kilka. Wynika to z ukształtowania wyspy i jej licznych pięknych zatok. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.     

Niezwykłości wysp

To co jest bezsprzeczną zaletą wysp to fakt, że nie ma tu turystów. Turystyka raczkuje, przyjeżdża tu trochę bogatych Gabończyków (mają bezpośredni lot na wyspy ze stolicy Libreville) i niewielu Europejczyków.
Naturalne piękno jest oszałamiające: są tu zatoki, w których żółwie regularnie składają jaja, dziewicze rafy koralowe i plaże, na których jest więcej lokalnych dzieciaków, rybaków niż jakichkolwiek turystów, kawa czy kakao są wspaniałe, gdyż mają optymalne warunki naturalne do wzrostu na bogatej wulkanicznej glebie i służący im mikroklimat, a sam owoc kakaowca często można dostać od lokalnego bobasa, który ofiarowuje go w ramach przełamania pierwszych lodów.
Tylko tu spotkałam się z piwem wytwarzanym lokalnie, które nie miało żadnej etykiety… Ot po prostu zakapslowana butelka z lekko musującym słomkowym płynem w środku… Etykieta nie jest przecież potrzebna skoro lokalnie robi się tylko jedno piwo :). Nie jestem piwoszem, ale smak wyspiarskiego piwa raczej „leżał” koło piwa, natomiast sam fakt, ze państwo liczące ok 200 tys mieszkańców ma własny browar jest imponujące.

ot takie lokalne piwko 🙂


Zatoczki, zakątki wyspy Św. Tomasza są przepiękne. Nieco trudno się po niej poruszać, bo drogi nie są liczne i w przewadze w słabym stanie, ale wato wypuścić się wzdłuż wybrzeża od stolicy Sao Tome w kierunku Santany i na końcu do Porto Alegre gdzie w okresie letnim można obserwować wieloryby. Po drodze jest kilka także kilka miejsc, które zapadają w pamięć. Jedno z nich wymieniłam powyżej, to odrestaurowana plantacja Roca Sao Joao, a kolejna z atrakcji, o których chcę tu wspomnieć znajduje w głębi porośniętej lasem deszczowym i poprzecinanej licznymi wodospadami wyspy. To „nieprzytomnie” wysoki, gdyż ma ponad 2tys m szczyt – wapienna iglica – Pico de Sao Tome. Niezwykle wygląda ten samotny , wąski czubek przebijający się wśród bujnej i władczej zieleni. Innym fenomenem natury jest Boca do Inferno czyli piekielne usta na wybrzeżu w pobliżu Zatoki Santana z masą kotłującej się i strzelającej pionowo w górę wody.

cdn. 🙂 a tu link do II części: https://bit.ly/35ogLMW