Wiele parków USA ma to do siebie, że samo przejechanie trasą daje już spore pojęcie o urodzie danego obszaru.

Bryce National Park

Bryce wygląda jak piękne „piekło” 🙂 – dlaczego? Otóż skały mają formy jęzorów, ostro sięgających w górę, a przy zachodzącym słońcu i z powodu czerwieni i pomarańczu samych skał wrażenie to jest jeszcze spotęgowane. Co ciekawe dnem Bryce nie płynie rzeka, nazwanie więc go kanionem jest w sumie błędem :).

Tak czy owak kanion jest dziełem sztuki, które natura stworzyła na przestrzeni tysięcy lat. Wąskie parowy nazywane „slot canyons”, niesamowity las strzelistych minaretów skalnych zwanych „hoodoos”, wieżyczki, mury, łuki i okna – wszystkie te osobliwe formacje z czerwonego piaskowca możecie tu właśnie spotkać.

My potraktowaliśmy Bryce jako przystanek na naszej trasie, nie poszliśmy licznymi szlakami w dół. Nie mieliśmy na to ani czasu, ani szczerze mówiąc ochoty, gdyż upał dalej dawał się we znaki.
Jeśli zaplanujesz w Bryce min pół dnia to warto pójść szlakiem „Queens Garden” i nim zejść w dół…. My tymczasem skierowaliśmy się na południowy zachód, gdyż czekał nas jeszcze przejazd i mały trekking w Parku Narodowym Zion.

Park Narodowy Zion jest specyficzny.

Z jednej strony niezwykle urokliwy, z drugiej przez swój ogrom wymaga dni by móc powiedzieć, że się go poznało. To co chcę przekazać to to, że nie dysponując większą ilością czasu można przez niego po prostu przejechać, by mieć wyobrażenie o samym miejscu i jego niewiarygodnych formacjach skalnych. My tak właśnie zrobiliśmy. Wjechaliśmy na drogę nr 9 przy Mt Caramel Junction i spokojnie jechaliśmy przepiękną meandrującą miedzy skałami i dolinami trasą.

Trasa poprowadzi pośród gigantycznych, ponad 300 metrowych czerwonych klifów skalnych, wzdłuż szumiącej rzeki Virgin, krętymi serpentynami przyklejonymi do zbocza góry Mt Carmel, prawie 2 km tunelem wykutym w litej skale oraz pomiędzy pomarańczowo-białymi skamieniałymi wydmami.
Oficjalnie trasa widokowa ma długość ok. 20 km. Warto nią przejechać, warto tu być, ale trzeba pamiętać, że w sezonie letnim park bardzo szybko zapełnia się turystami i jeśli serio traktujesz wyprawy w góry należy zacząć naprawdę wcześnie rano. Jak wszędzie, zresztą :).

fragment trasy – parę plam na szybie lekko przeszkadza w odbiorze…. przepraszam 🙂

My będąc po południu, przez dobrą chwilę szukaliśmy miejsca do zaparkowania, potem autobusu, który podwiózł nas do Zion Lodge. Następnie przeszliśmy malowniczym szlakiem wzdłuż rzeki w kierunku Emerald Pools (raczej były mocno szare) i ścieżką wzdłuż wiszących nad nami wielkich głazów w kierunku szlaku na Angels Landing. Ten ostatni szlak jest ponoć piękny, choć wymagający. My byliśmy już za późno by tego doświadczyć, więc zawróciliśmy. Kto rano wstaje…. no właśnie.

Na koniec tylko napiszę, że dla dzieci, spośród wszelkich kanionów i parków największym hitem był i tak park wodny Wet’n’Wild pod Las Vegas, kończący naszą podróż przez Utah, Arizonę i Nevadę 🙂 🙂 🙂

Został mi jeszcze jeden park narodowy, o którym chciałabym choć słówko napisać – to kalifornijski:

Sequoia & Kings Canyon National Park

Reklama parku brzmi tak:
Parki Narodowe Sequoia & Kings Canyon w Kalifornii poszerzą Twoją perspektywę, odnowią ducha i rzucą wyzwanie poczuciu zachwytu. Podobnie jak przebijające niebo drzewa, które rosną tylko tutaj.

🙂 🙂 🙂

Trudno się nie zgodzić. Droga 198, która prowadzi przez środek parku z okolic Grant Grove, aż do Tree Rivers ma zaledwie 85 km, a dostarcza takich wrażeń, że koniecznie trzeba nią przejechać. Podkreślam, to jedyne miejsce na świecie, gdzie drzewa te rosną naturalnie.

Spacer koło General Sherman Tree, a potem wyprawa na Moro Rock skąd roztacza się przepiękny widok, to kwintesencja całego przejazdu. General Sherman, którego waga szacowana jest na 1200-2000 ton, czyni je największym żywym organizmem na ziemi. W porównaniu z Hyperionem (sekwoja w Redwood NP, która ma 11.5 m wysokości) jest niewielki, ma „tylko” 84 m, ale jego pień ma 8 m średnicy! Jego wiek szacuje się na 2300-2700 lat! Całkiem nieźle, prawda?

Sekwoje są bardzo odporne – związki chemiczne zawarte w drewnie i korze drzewa uodparniają je na insekty i grzyby, a gruba kora izoluje od większych szkód spowodowanych pożarem. W rzeczywistości drzewa te giną najczęściej od… powalenia. Ich system korzeniowy jest dość płytki, więc jego uszkodzenie w połączeniu ze zbyt wilgotnym podłożem i silnym wiatrem może doprowadzić do upadku takiego kolosa. W przewróconej sekwoi łatwiej wyciąć dziurę niż ją usunąć. W Parku Narodowym Sekwoi są także miejsca, gdzie w przewróconych na drogę sekwojach wycięto tunele wielkości samochodu!

Co do Moro Rock – to widoki są naprawdę warte kilkunastominutowej wspinaczki. Moro to najwyższa i najbardziej wysunięta w dolinę formacja skalna, to wielki granitowy monolit górujący nad całym parkiem.
Na szczyt prowadzi strony, ale krótki (0,9 km w jedną stronę) szlak. Do pokonania jest 100 metrów różnicy wzniesień i 350 schodków zbudowanych jeszcze w latach trzydziestych przez Cywilny Korpus Ochrony Przyrody. Na schodkach czasem jest miejsce tylko na jednego człowieka (!) co dodaje wspinaczce nieco adrenaliny.

To już prawie wszystko o odwiedzonych przez nas parkach narodowych, pozostały miasta, amerykańskie jedzenie oraz parki rozrywki (o jednym już wspomniałam) 🙂

A o tym poczytasz tu: https://bit.ly/31qGEuE