Odizolowana od reszty świata, niechętna by zdradzać swoje tajemnice, w stanie wiecznej wojny, reżimowa Erytrea ma mnóstwo twarzy.

Trzy razy mniejsza od Polski, położona w strategicznym miejscu kontynentu Afrykańskiego w tzw. Rogu Afryki, z liną brzegową sięgającą tysiąca km. Graniczy z trudnymi sąsiadami, z Dżibuti, odwiecznym wrogiem Etiopią oraz z Sudanem, z którym raz ma lepsze, raz gorsze stosunki.
Prawie 6 mln ludzi, opresyjny prezydent Afauerki od 30 lat ten sam, tragedia ludności angażowanej w bezterminową służbę wojskową dla kobiet i mężczyzn od 18, niektórzy mówią, że od 16 roku życia, bez możliwości legalnego opuszczenia kraju jeśli służysz, z 2,5 mln diasporą żyjącą na wszystkich kontynentach, cenzurą, brakiem konstytucji, przepełnionymi więzieniami – to w wielkim skrócie Erytrea.


Ostatnie lata to dramat ludności pozbawionej nadziei na lepsze życie, żyjącej w coraz większym marazmie.
Wcześniej w latach 20-30 najpiękniejsza afrykańska kolonia. Wtedy było tu ponad 200 zakładów produkcyjnych, łącznie z jednym wytwarzającym części do Fiata, prężne porty Asab i Massawa, linia kolejowa z Massawy do Asmary, potem do Keren i aż do granicy z Sudanem, 26 lokomotyw przywożących towary, system irygacyjny i wspaniale zbiory w tych bardzo trudnych górzystych terenach, teraz….. nie ma nic.
W 2006 zamknięto uniwersytet, w 2009 zabroniono importu aut, rocznie może 2 tys osób 😳przyjeżdża by zobaczyć ten kraj. Prywatna inicjatywa jest ograniczona do granic możliwości, można powiedzieć, że praktycznie nie funkcjonuje.
Sytuacja przypomina lata 80 w PRL 😳 – straszny czas. Wszystko się sypie.

Asmara, nowy Rzym, stworzona przez Włochów od zera, z szerokimi alejami i pięknymi, teraz ledwie trzymającymi się kupy perełkami architektury modernistycznej, kinami, kawiarniami, budynkami rządowymi, willami, operą i kultową stacją benzynową Fiata.
To tu zjesz pizzę i dobre spaghetti oraz wypijesz pyszną włoską kawę, którą dostaniesz w każdej kawiarence.
Erytrejczycy w 3 częściowych garniturach, kaszkietach i wyglansowanych butach popijają macchiato dyskutując i ciesząc się chwilą… Erytrejki w ładnych sukienkach dołączają do swoich mężów z dziećmi, które uwielbiają te słodkie chwile. Pachnie kawą i bitą śmietaną.
….A tak naprawdę ludzie otrzymują racje żywnościowe subwencjonowane przez państwo… Najprostszą i jakże skuteczną karą, za najmniejsze nawet wykroczenie jest pozbawienie obywatela tychże racji.


Z placu przed kościołem koptyjskim po prawej widzisz minaret, po lewej wieżę katolickiej katedry…

W kraju jest ok 50% katolików, w tym również należących do kościoła koptyjskiego i ok 50% muzułmanów. Religie żyją ze sobą w zgodzie, gorzej z religiami żyje władza.


W Asmarze możesz pójść zagrać w kręgle, bilard czy domino, a potem iść na prawdziwe włoskie lody ..
Afryka (?)
😢😢😢

W stolicy jest jeszcze jedna ciekawostka, a mianowicie pomnik złożony ze starych czołgów, samochodów bojowych i różnego sprzętu głównie wojskowego, który brał udział w wojnie wyzwoleńczej. Dziwny widok. Niespotykany pomysł. Ale wrażenie spore.. Szczególnie, że teraz po latach pomnik obrósł kwiatami, kaktusami, krzaczkami… przyroda jak zwykle ma ostatnie słowo.


A pomiędzy tym wszystkim dzieciaki, bawiące się, dokazujące czy też dźwigające jakąś ciężką skrzynię 😳.

RECYCLING W ERYTREI
Przejechałam wiele afrykańskich krajów, ale tylko w Erytrei spotkałam się z takim miejscem jak to w centrum Asmary. Mówię o targu, a zarazem wyspecjalizowanych warsztatach, które tworzą wyroby codziennego użytku wykorzystując materiały z odzysku. Ze starych beczek nowe piecyki do gotowania, patelnie, garnki, zamki do drzwi, szczotki do włosów, z opon wytrzymałe liny, z kawałków drewna nowe półki i skrzynki… a ten rower ma tylko opony, które zostały kupione, reszta to lokalna manufaktura.
Warsztaty dziedziczone są z ojca na syna, a ich historia związana jest jeszcze z okresem kolonialnym. Włosi, przeze mnie tak wychwalani, za niezwykły wkład w rozwój tego kraju mieli i swoją ciemną stronę. Ludność lokalna mogła się uczyć tylko do 4 klasy, potem dzieci były przyuczane do zawodu. Miały pracować dla Włochów w ich firmach, zakładach, na ich farmach.
Te warsztaty to scheda po tym okresie. Tu także dzieci pracują klepiąc kawałki metalu, malując farbą fragmenty, które będą stanowiły jakąś całość, porządkując części i ucząc się zawodu w warsztacie swojego ojca, warsztacie, który najczęściej jest jedynym źródłem dochodu dla rodziny.

POZA STOLICĄ

Podróżowanie po północnej Erytrei przypomina to z północnej części Etiopii w okolicach Aksum. Wokół są góry, pagórki, kręte drogi, wioski, ale jest kilka różnic.
W Erytrei jest zdecydowanie mniejsza ilość ludzi poruszających się różnorakim transportem oraz zdecydowanie mniejsza ilość pojazdów.
Wjechać do Erytrei można tylko przez Sudan, inne granice są zamknięte. Ruch ciężarowy nieduży, osobowy bardzo rzadki, czasem przemknie busik lub autobus, bo te ponoć działają w kraju całkiem dobrze. Ilość połączeń autobusowych jest duża i transport jest tani.
Droga z Aksum do Keren jest naprawdę ładna, teraz zaczynają na żółto kwitnąć przepiękne, wielkie kaktusy kandelabrowe. Drobniutkie pączki pokrywają całą górną część rośliny, więc rozjaśniają brunatne kolory wzgórz i pól.

Samo Keren to drugie po Asmarze, Asmara ma 690 tys mieszkańców, a Keren 120 tys, miasto Erytrei. Kościoły mieszają się z meczetami, jest sporo kawiarni, są place targowe gdzie znajdziesz wszystko i nic.


Jest i bardzo ważny poniedziałkowy targ wielbłądów, kóz i osłów, na który zjeżdżają okoliczni mieszkańcy, jak i poniedziałkowy targ produktów wszelkich. Obserwowaliśmy ruch na targu zwierząt, jest duży…. nawet bardzo.
W XXI w zwierzęta juczne w tej części świata są super ważne i bardzo cenne. W dalszym ciągu wielbłąd czy osioł to popularny środek transportu, a jak tak dalej pójdzie i import samochodów będzie wstrzymany jeszcze jakiś czas, stanie się jedynym możliwym.

Miasto miało duży i pięknie zaplanowany dworzec kolejowy, który stał się … autobusowym. Na pewnym etapie przekształceń państwa kolej przestała podobać się władzy wyzwoleńczej i tory zostały w wielu miejscach zniszczone. Osobliwa taktyka biorąc pod uwagę bardzo wymagające warunki ukształtowania terenu.

Keren to także miejsce gdzie toczyły się bitwy pod koniec II wojny światowej między Włochami i Anglikami napierającymi od strony Sudanu, jest tu więc duży cmentarz brytyjskich bohaterów wojennych. Cmentarz jest starannie pielęgnowany przez Ambasadę Brytyjską. Polegli żołnierze to dzieciaki 🙁 z różnych regimentów, ale również żołnierze z Sudanu i Indii służący w owych czasach w Armii Brytyjskiej.

Ciekawostką jest święty baobab, który kryje wizerunek czarnej madonny. Madonna sprzyja płodności, wiec coroczna majowa uroczystość gromadzi mnóstwo kobiet, które chcą być przez nią pobłogosławione. Co uderzające przychodzą tu wszyscy bez względu na wyznawana religię.

Legenda głosi, że jeśli kobieta ma problem z zajściem w ciążę i przyjdzie pod baobab, tam zacznie parzyć kawę, co w Erytrei jest bardzo długim procesem, gdyż kupuje się świeżą kawę, którą najpierw się praży, potem mieli, potem w specjalnym glinianym naczyniu parzy i jeśli przechodzień poczęstowany przez kobietę tę kawę ją przyjmie, to jej życzenie się spełni 😇. Wizerunek czarnej madonny został tu sprowadzony na prośbę zakonnicy, która na początku XX w zaangażowała się w pomoc i edukację lokalnej ludności.

To co jeszcze rzuca się w oczy jadąc wiejskimi drogami to duża ilość uczniów w rożnym wieku w kolorowych mundurkach wracających po lekcjach do domu. Mundurki są naprawdę kolorowe, widziałam jedne wściekle różowe z czarnymi krawatami, inne limonkowe z czerwonymi muchami, jeszcze inne mocno żółte.
Na pewno widać uczniów z daleka 🙂
Na pewno nieźle kontrastują z kolorem skóry i brązowo beżowym krajobrazem okolicy.

DROGA Z KEREN DO MASSAWY

Aby się dostać do Massawy od strony Keren trzeba zjechać krętą drogą z wysokości ok 2200- 2400 m npm. Dawno nie widziałam tak spektakularnej drogi będącej w tak tragicznym stanie. Widoki oszałamiają, przepaści nie mają końca. Na najstromszym odcinku 70 km nie spotkaliśmy żywej duszy, było za to stado guźców, pawian oraz coś między małą gazelą, a zającem ☺️.

Droga zasypana jest kamieniami, zarośnięta drzewami, a zakrętów pod kątem 180 st ma niekończącą się ilość. Nachylenie 45 st 😳, ufff.

A na dole? Upał piekielny i ponad 50% wilgotności.

Przed przyjazdem naczytałam się o porcie w Massawie, ale zderzenie z miastem duchów było mocne. Płakać się chce, bo nic innego nie da się już zrobić 😢. Coś próbuje UNESCO, ale kasa trafia do innej kieszeni, czasem mieszkańcy posiłkując się dewizami od rodziny, starają się ratować rodzinne domy.

Kiedyś piękny, prężny port z fantastycznym miastem pamiętającym czasy otomańskie, egipskie, dużo później włoskie jest na skraju rozpadu. Od wyzwolenia Erytrei w 1993 r – czyli przez ostatnie 30 lat z dnia na dzień jest gorzej. Przepiękne kamienice, banki, hotele, pałace, urzędy przechodzą w niebyt. Ludzie od wielu lat opuszczają miasto, bo nie ma pracy, uciekają za granicę, przenoszą się na wyżyny.

kiedyś był tu wspaniały basen – teraz w hotelu byliśmy tylko my 🙁

Ostatnie walki niepodległościowe z Etiopią toczyły się na terenie Massawy. Zginęło wielu ludzi, a budynki były celowo niszczone. Nic nie zostało z pałacu Hajle Syllasje, nic z przepięknego Banku Rzym, czy eleganckich hal targowych w stylu arabskim. Ludzie koczują na leżankach wystawionych przed rozpadającymi się budynkami, na nich tez śpią, gotują na małych paleniskach, jakoś żyją. Dzieciaki dokazują, jak to one..

Jest bardzo biednie, choć czysto – a to bardzo wyróżnia cały kraj spośród krajów afrykańskich.

Wieczorem port wygląda jak sceneria planu filmowego z podświetlonymi kolorowymi jarzeniówkami jasnymi fasadami budynków, jest i muzyka zapraszająca na herbatkę, kawę czy piwo. Mieszkańcy sączą coś kiwając się na plastikowych krzesełkach.

Ale znakomita większość ulic jest pochłonięta przez całkowitą ciemność, tam jest jak makiem zasiał i masz wrażenie zawieszenia w czasie…

DROGA DO ASMARY

Jeszcze tylko słówko ws tej drogi, bo była inna niż ta z Keren. Inna gdyż wzdłuż niej ciągnęła się linia kolejowa, o której już wcześniej pisałam. Niesamowita linia budowana między 1887 rokiem a 1932! Może nie długa, jakieś 150 km, ale wznosząca się na tej długości z poziomu morza na wysokość ok 2400 m npm.
Są tu i tunele i mosty i wiadukty, trasa łączyła małe miasteczka i wioski rozsypane w górach i na zboczach.
Oprócz kolei było też połączenie kolejką linową z wagonikami, które przewoziły towary!!!
To też Afryka 🙂

Special thanks to Thomas – you are the best!!! You know it!

i taka to historia 🙂