Co nas czeka na Mauritiusie?

Mauritius znany jako rajska wyspa otoczona błękitną laguną  o całkowitej powierzchni 2.045 km².

Warto jednak pamiętać, że nie tylko plaże są chwałą tego różnorodnego kraju. Mauritius ma bardzo wiele do zaoferowania, od wspaniałych plantacji herbaty, przez niezłe trasy rowerowe, świetne spoty do kitesurfingu, po wspinaczkę po niewysokich, ale trudnych do zdobycia szczytach.

Najwyższy szczyt na Mauritiusie to Piton de la Petite Rivière Noire, który sięga 828 m. n.p.m. Z kolei ten najbardziej popularny to Le Morne Barbant sięgający 556 m.n.p.m.,  położony na półwyspie o tej samej nazwie. Wysokości może nie są zbyt imponujące, ale warto pamiętać , że na szlak wchodzimy z poziomu równemu morzu, więc można się trochę zmęczyć.
Zdobycie szczytu wbrew pozorom nie jest łatwe, wiąże się ze wspinaczką po  bazaltowych skałach, pełnych  jaskiń i nawisów skalnych. Trudy związane ze zdobyciem szczytu bezdyskusyjnie rekompensują widoki.
Z góry Le Morne roztacza się widok na jedną z najpiękniejszych lagun wyspy. Kolory wody mienią się w najróżniejszych odcieniach niebieskiego, tworząc niezapomniany efekt. Trzeba też pamiętać, że właśnie ta laguna stanowi swego rodzaju naturalną ochroną południowej części wyspy przed wysokimi falami. Ze względu na uskok tektoniczny, fale załamują się daleko od brzegu, dzięki czemu można pływać bez obaw. Region Le Morne Brabant jest także świetny miejscem dla fanów kitesurfingu, o którym wspominałam wcześniej.

Le Morne

Wrażeń nie zabraknie także podczas przejażdżki rowerami elektrycznymi przez plantacje kawy, aż do Parku Narodowego Chamarel, gdzie zobaczymy Ziemię Siedmiu  Kolorów. Tutejsze zestawienie soczystej zieleni i czerwonych odcieni ziemi  przynosi niesamowitą ucztę dla oczu.

W parku znajduje się także siedlisko żółwi lądowych, które są bardzo ważne dla Maurytyjczyków. Oprócz tych lądowych żółwi, w oceanie możemy spotkać żółwie morskie, żyjące na wolności. Oczywiście miejscowi, chcąc zarobić dodatkowy grosz trochę skomercjalizowali, możliwość spotkania żółwi w wodzie. Dokarmiane rybami przez długi czas, nauczyły się, że codziennie o 9.00 jest śniadanie 🙂 Te bardziej leniwe, przypływają na poranną wyżerkę i co ciekawe, bardzo swobodnie czują się wśród ludzi.

Będąc na wyspie nie można ominąć stolicy. Port Louis podzielony  jest na nową i starą część. W starej części zobaczymy lokalny targ i miejscowych sprzedawców, dla których każda rupia stanowi ogromne znaczenie. W  tej nowej części znajdziemy nowoczesne  centra handlowe i rozpędzone życie biznesowe. Taki właśnie jest Mauritius – z jednej strony mamy młode pokolenie dawnych niewolników, którzy nie potrafią pisać i żyją z rybołówstwa, z drugiej zaś mamy biznesmenów, którzy nieustannie podróżują do Europy, bo czują się  jej częścią.

Warto wybrać się także na plantacje herbaty, która znajduje się w południowej części wyspy. Na ponad 250 hektarach plantacji znajdziemy tysiące delikatnych krzewów herbacianych, ogród, w którym rosną potężne cynamonowce oraz autentyczną willę XIX-wiecznych plantatorów, w której dziś poznamy tajniki wytwarzania jednej z najbardziej cenionych herbat świata. Herbata z dodatkiem lokalnej wanilii  stanowi niezwykle finezyjne połączenie, którego każdy powinien spróbować.

Co jeszcze jest charakterystyczne dla Mauritiusa?

Oczywiście trzcina cukrowa, której jest tu 12 gatunków. Z tej niezwykłej rośliny na Mauritiusie wytwarza się nie tylko cukier. Zrywana do dziś ręcznie czerwona i żółta odmiana poddana dwutygodniowej destylacji pozwala uzyskać znakomitej jakości rum.

Niegdyś ta właśnie trzcina była źródłem bogactwa wyspy. Na ten moment największy importer tego surowca – Europa, zakończyła współpracę z Mauritiusem w tym zakresie. Niestety spowodowało to spadek zatrudnienia w fabrykach, tym samym szerzącą się biedę na wyspie.

Jak każdy kraj wyspiarski Mauritius boryka się z wieloma problemami, ale dzielnie stara dotrzymać się kroku Europie. Pomijając już panele solarne, które są coraz częstszym źródeł energii elektrycznej na wyspie, Maurytyjczycy pieką swój własny chleb. Dlaczego o tym wspominam? Umiejętność wypiekania chleba stanowi dla nich swego rodzaju dumę. Chwalą się swoimi wypiekami przy każdej okazji 🙂 Trzeba przyznać, że są pyszne!

Odrobina historii

Burzliwa historia wyspy spowodowała, że prawie każdy, kto miał możliwość pójścia do szkoły płynnie posługuje się językiem francuskim i angielskim.

Wyspa została odkryta przez Portugalczyków w 1505 roku. Skolonizowana została przez Holendrów w 1638 i nazwana imieniem księcia Maurycego Orańskiego. Francuzi opanowali wyspę w XVIII wieku, zmieniając nazwę na Ile de France. Nazwa Mauritius została przywrócona w 1810 roku, gdy Brytyjczycy przejęli wyspę. Bardzo ważne w historii Mauritiusa jest, że Anglicy znieśli niewolnictwo i zaczęli sprowadzać robotników z Indii.

Mauritius to mieszanka kulturowa, o której często się zapomina. Mieszkańcy są różnorodni z czego rodowici Kreole są bardzo dumni.
Wyspę zamieszkują: Hindusi – 68%, Kreole – 27%, Chińczycy – 3%, Francuzi – 2%, na wyspie znajdziemy nawet ok. 800 Polaków 🙂

Ze względu na różnice wyznań na wyspie jednym lokalnym mięsem jest drób i ryby. Wszystkie inne mięsne przysmaki są importowane z Europy, Indii lub RPA.

Czas pandemii był bardzo trudny dla Mauritiusa, a „zamknięte niebo” nawet dla samolotów cargo dało się we znaki. Teraz podobnie jak cały świat Mauritius boryka się z wysoką inflacją i nieustannie rosnącymi cenami. Maurytyjczycy pomimo trudności życia codziennego zarażają uśmiechem i dobrym nastawieniem, ciesząc się z tego co mają.

Tydzień na tej rajskiej wyspie to zdecydowanie za mało, polecam dłuższy pobyt, by odkryć wszystko co Mauritius oferuje, a do zaoferowania ma sporo!


Chcesz się przekonać? Napisz!