Dżibuti, niepodległe od 1977 r, nie należy do tzw. krajów „pierwszego wyboru”, choć niewątpliwie ma parę atutów, które zachęcą tych, którzy interesują się Afryką, jej stosunkami polityczno – gospodarczymi, religijnymi oraz … przyrodą.

Co w nim takiego ciekawego?

Zacznę od położenia. Ze strategicznego punktu widzenia to miejsce na mapie świata ma niebagatelne znaczenie. To tu pod pozorem sennej atmosfery i iluzorycznego bezruchu toczy się walka mocarstw o kontrolę nad morskimi szlakami handlowymi. Niewielkie Dżibuti (zaledwie 23 tys km2) leży na końcu Zatoki Adeńskiej, u wejścia do Morza Czerwonego, które prowadzi prosto do kanału Sueskiego i następnie do Europy :). Cieśnina Bab al-Mandab kontroluje zaopatrzenie Europy m.in. w ropę naftową.
Z portu Dżibuti widać każdy – literalnie każdy – statek, który wpływa na Morze Czerwone lub opuszcza jego wody.
Pewnie dlatego tak dużo tu obcych wojsk, od US Navy, przez wojska hiszpańskie, włoskie, francuskie, po wojska japońskie oraz oczywiście Chińską Armię Ludowo – Wyzwoleńczą. Każde z tych państw chroni tu swoje interesy i płaci niemałe pieniądze za wynajem terytorium Dżibuti pod bazy wojskowe.     

na czerwono zaznaczono tereny graniczne z Erytreą oraz Somalią, które nie należą do najbezpieczniejszych

Vis a vis wąskiego przesmyku, ok. 25 km na północny – wschód, znajduje się Jemen, w którym od 2015 roku toczy się wojna domowa podsycana z jednej strony przez Iran z drugiej przez Arabię Saudyjską, po prawej jest biedna i okryta złą sławą z powodu pirackich rozbojów w Zatoce Adeńskiej Somalia, po lewej oderwana w 1993 roku od Etiopii Erytrea, z którą Dżibuti do dziś ma nierozwiązany konflikt graniczny, a w głąb ogromna (ponad 1 mln km2) i bardzo „ludna” (ponad 100 mln mieszkańców) Etiopia.

Co to implikuje?

Po pierwsze w stolicy Dżibuti, Dżibuti :), gdzie żyje ponad połowa mieszkańców z tego milionowego państwa, znajduje się olbrzymi port.
Dżibuti jest po prostu „bramą” do Afryki, przez którą transportuje się masę towarów w głąb kontynentu.
Przez długie lata transport odbywał się tylko i wyłącznie tirami, których w Dżibuti jest zatrzęsienie. Jeśli wyobrazimy sobie, że za każdy tir pobierana jest opłata przez rząd Dżibuti, to wpływy do kasy „państwa” są niebagatelne. W ostatnich latach sytuacja troszkę się zmieniła dzięki CRCC czyli China Railway Construction Corp., której banery reklamowe wiszą wszędzie. Dzięki CRCC od 2016 r. z Dżibuti prowadzi linia kolejowa prosto do granicy z Etiopią, a potem do stolicy tego kraju, Addis Abeby. Linia kolejowa ma ponad 750 km i jej oddanie do użytku bardzo korzystnie wpłynęło na wzmożenie ruchu handlowego między państwami. Etiopia nie jest wyłącznie odbiorcą transportu, część towarów jest tu tylko tranzytem przed kolejnymi etapami podróży do m.in. wielkiego Sudanu czy Sudanu Południowego.
Można powiedzieć, że przez „bramę Afryki” transportowane są towary do 380 mln ludzi zamieszkujących 18 afrykańskich krajów.

Jak widać z powyższego – wielkość nie zawsze ma znaczenie – wystarczy dobra lokalizacja.

Stolica

Sama stolica nie rzuca na łopatki, atrakcje Dżibuti znajdziemy głównie w okolicy bazaru Marche Central, nad którym dominuje wieża najstarszego w mieście meczetu-Hamoudi. Tego, kto spodziewa się czegoś choć trochę podobnego do meczetów w Dubaju czy Abu Dhabi spotka spore rozczarowanie. Meczet jest przysadzisty, lekko bezkształtny, obwieszony reklamami i pomalowany w paski :).  Na otaczającym go bazarze znajdziemy wszystko, począwszy od warzyw, mięsa, tropikalnych owoców, poprzez ubrania, artykuły gospodarstwa domowego, a skończywszy na drobnych pamiątkach.

Pałac Prezydencki

Ludzie

Na pierwszy rzut oka dżibutańczycy są bardzo biedni. I tak po prostu jest. W większości mieszkają w strasznych warunkach. Wiem, że nie brzmi to wystarczająco mocno, ale gdy temperatura sięga 40 st C, słońce praży pionowo z nieba, dookoła jest pustynia lub w najlepszym razie półpustynia, a ludzie mieszkają w blaszakach przysłoniętych folią gdzie zamiast drzwi powiewa szmata, to naprawdę ciężko sobie wyobrazić warunki wewnątrz. Co więcej pustynny pył unosi się w powietrzu wdzierając się w najmniejsze szczeliny, a jakiejkolwiek zieleni nie ma za grosz…    


Gdzie więc są te bogactwa, kasa z opłat tranzytowych, z opłat portowych etc?
Jak to często bywa i jak mówią „zwykli” ludzie, idą do prywatnej kieszeni…
Dlaczego choć prezydent wybierany jest na 6 letnią kadencję, od 1999 roku jest ten sam? To jego 4 sześciolatka 🙂 … oj ciężko odkleić się od stołka, gdy komuś strumieniem samo wlewa się do kieszeni.
Historycznie patrząc na kraj wiemy, że plemiona zamieszkujące Róg Afryki zawsze miały kontakty handlowe z Arabami, co w rezultacie doprowadziło do przyjęcia przez nie islamu. Współczesne kobiety, są więc pozasłaniane wielobarwnymi chustami i zakładają sięgające stóp bardzo kolorowe wielowarstwowe suknie. Wyglądają jak egzotyczne kwiaty pośród pustynnej szarości. Handlują, jak już wspominałam, czym się da, owocami, warzywami, mięsem rozłożonym często bezpośrednio na bruku, chińskimi plastikami ale, co od razu rzuca się w oczy, najchętniej słynnym w tej części świata khatem.

A o tym i o najniżej położonym punkcie Afryki napiszę w części II – zapraszam!
pomocny link: https://bit.ly/35hDQ45