Mówi się, że Nauru jest najmniejszą republiką na świecie. Ma zaledwie 21,2 kilometrów kwadratowych powierzchni i znajduje się na zachodnim Pacyfiku, 42 kilometry na południe od równika. To niewielka, owalna wysepka, którą obejść na piechotę można w ok 3,5 godziny!

Wyspę zamieszkują Mikronezjanie i Polinezyjczycy, którzy są podzieleni na dwanaście plemion. Liczba ludności nie przekracza 11 tys mieszkańców.
Najbliżsi sąsiedzi Nauru to Banaba (należy do Kiribati), Wyspy Marshalla, Mikronezja, Wyspy Salomona i Tuvalu i trzeba wiedzieć, że każdy z sąsiadów to maleńka wysepka lub atol.
Co do turystów szacuje się, ze rocznie jest ich około 160-200... Żadna to liczba.. Może warto tu przyjechać choćby dla przekonania się na własne oczy jak wygląda najrzadziej odwiedzane państwo świata?

To co rzuca się w oczy, to fakt, że ponad 70% ludności kraju jest otyła, a jedyną wyspą, która góruje nad Nauru, jest amerykańska Samoa należąca do USA. Otyłość jest problemem dotykającym większość państw Pacyfiku, w tym Kiribati, Palau, Samoa i Tonga. Miejscowi są genetycznie predysponowani do przybierania na wadze. Przeciętny obywatel Nauru ma BMI pomiędzy 34 a 35. Normalna światowa średnia wynosi od 18,5 do 24,9.

przystanek (?)

Gdy spojrzałam na asortyment w sklepie spożywczym, trudno było dalej się dziwić temu, że ludność jest „duża”. Świeże są głównie ryby na targu, a świeżych warzyw i owoców w zasadzie brak, zgniła papryka, spleśniałe ziemniaki, podejrzanie wyglądające jajka, jedynie banany i kokosy prezentowały się dobrze. Wszystko inne w puszkach… konserwy, konserwy, konserwy od groszku, po pulpety mięsne i szynkę. Coca-cola, fanta, whisky, butelkowana woda. Trudne życie.
No właśnie, a woda? Wody pitnej na wyspie brak! Mieszkańcy zbierają deszczówkę, mają też stację odsalania wody oceanicznej, ale nie uruchamiają jej często ze względu na wysokie koszty energii. Australia co jakiś czas wysyła transport wody pitnej na wyspę.

Po co tam pojechaliśmy?

I to jest bardzo dobre pytanie. Zadał nam je pilot Nauru Airlines zobaczywszy nas na pokładzie.
Why Nauru? – i zrobił totalnie zaskoczoną minę widząc turystów, a nie kogoś z pomocy społecznej, Amnesty International, wolontariuszy, prasy czy „lokalesów”….. Nie wiedziałam co odpowiedzieć 😉
A dlaczego nie wiedziałam? To też dobre pytanie. Pewnie dlatego, że na Nauru nie ma żadnych atrakcji dla turysty, nawet z miejscem do spania i zjedzenia jest ciężko. To jedna z tych wysepek z popapraną historią, która toczy się w słabym kierunku.
Już wyjaśniam.

Wyspę odkryto dla świata w 1798 roku i nazwano ją Przyjemną – ot po prostu Pleasant Island.
90 lat później wyspę za swoje terytorium uznali Niemcy i Pleasant Island stała się kolonią Cesarstwa Niemieckiego, a na początku I wojny światowej zajęły ją oddziały australijskiego wojska.
Czy przedstawiała ona jakąś wartość?
Okazało się, że tak!
Około 1900 roku odkryto, że powierzchnia wyspy pokryta jest pokładami ptasiego guana, mikroorganizmów morskich oraz stanowiącego budulec wyspy korala i wapienia. Wszystko to w połączeniu powodowało, że stanowiła najbogatsze źródło fosforytu. Ruszyła wielowiekowa eksploatacja cennych złóż. Już w 1907 r. wybudowano 3,9-kilometrowy odcinek kolei wąskotorowej do transportu surowca, który przez dziesięciolecia stanowił trzon gospodarki wyspy. Brytyjczycy, działając pod egidą Brytyjskiej Komisji Fosforytów, eksploatowali go wspólnie z Australią i Nową Zelandią.
Eksploatowanie tych bogactw zniszczyło jednak Nauru – głównie jego powierzchnię i szatę roślinną aż w 80-90 procentach – do tego stopnia, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał Australii wypłacenie Nauru odszkodowania za nieodwracalne szkody w środowisku naturalnym. Kwota wynosiła ostatecznie 107 mln AUD.

Do złóż dobrali się także Japończycy okupujący wyspę podczas II wojny światowej.

W końcu w 1968 r. państwo kierowane przez prezydenta Hammera De Roburta uzyskało niepodległość. Odbudowano zniszczone w wyniku amerykańskiego bombardowania z 1943 r. zakłady wydobywcze. Ponownie rozpoczęto wydobywanie fosforytu i uzyskiwane z tego tytułu wpływy pozwoliły mieszkańcom wyspy żyć na naprawdę wysokim poziomie!
Trzeba wiedzieć, że rezerwy fosforanów Nauru były tak bogate, że przez krótki okres w latach sześćdziesiątych kraj miał najwyższy na świecie PKB na mieszkańca.
Niestety, gdy duże pieniądze wpadną w ręce osób, które nie znają się na strategii, inwestycji, planowaniu, lokowaniu pieniędzy to o nieszczęście blisko.
Rządzący Nauru inwestowali w dziwaczne projekty jak np. musical na Broadwayu o Leonardo da Vinci, który okazał się kompletną klapą, trwonili fortunę na luksusowe wycieczki urzędników państwowych, nieprzemyślenie inwestowali. Ich działania spowodowały, że na początku lat 90. XX wieku zaczęło brakować zarówno pieniędzy, jak i złóż fosforytu.
Oszacowano, że ponad miliard dolarów przepadł…..
Wyspa zaś, w obliczu pozaciąganych długów, stanęła na skraju upadku ekonomicznego.
Wówczas jednak włodarze wpadli na kolejny wspaniały pomysł. Nauru stało się rajem podatkowym w latach 90-tych i oferowało paszporty dla obcokrajowców za opłatą. Każdy mógł założyć licencjonowane konto bankowe w kraju za 25000 USD, bez żadnych innych wymagań. Ten proceder umożliwił pranie pieniędzy. Rosyjska mafia za pośrednictwem Nauru zdołała wyprać ponad 70 miliardów dolarów.
W 2003 r. Nauru wprowadził regulację zapobiegającą unikaniu zobowiązań podatkowych, co spowodowało, że zagraniczne fundusze opuściły kraj.

A co teraz?

Odbudowa poważnie zniszczonego środowiska i zastąpienie wpływów dotychczas uzyskiwanych z eksportu fosforytu, stanowią dla Nauru poważny problem. Szacuje się, że przy utrzymaniu obecnego poziomu wydobycia, złoża zostaną niebawem wyczerpane.
Wydaje się, że jedynym stałym dochodem wyspy są finansowane przez Australię obozy dla uchodźców przybywających z Afganistanu i Sri Lanki, których przyjęcia na terytorium Australii odmawiają kolejni premierzy tego kraju.

Uciekinierzy z krajów owładniętych wojną, przybywający do Australii na łodziach, nie są mile widziani. Od lat, na wodach Pacyfiku prowadzona jest operacja, mająca na celu przechwytywanie łodzi z imigrantami. Zatrzymani w ten sposób migranci mają dwa wyjścia – albo wrócą do kraju, z którego przybywają, albo zostaną przetransportowani do obozów przejściowych na wyspach Nauru, Manus, czy Wyspie Bożego Narodzenia.

Obozy na tych wyspach, w szczególności zaś na wyspie Nauru, wzbudziły ostatnio wiele kontrowersji.

Dlaczego Australia może zsyłać ludzi do obozów w niepodległych państwach lub na wyspach należących do innych państw?
Bo owe państwa potrzebują pieniędzy, a rząd w Canberze woli słono zapłacić niż rozwiązywać kryzys migracyjny w obszarze własnych granic. Jak wynika z obliczeń Amnesty International, rząd Australii wydał 415 milionów AUD (314 milionów USD) na operację na Nauru w ciągu roku podatkowego kończącego się 30 kwietnia 2015 roku.

Australia i Nauru objęły ścisłą tajemnicą sposób traktowania osób ubiegających się o azyl i nie zgadzały się na większość wizyt dziennikarzy lub badaczy na Nauru. Starając się o wizę na Nauru należy bardzo wyraźnie zaznaczyć, że nie jest się dziennikarzem….
Będąc na wyspie pojechaliśmy w jej rozgrzane do czerwoności centrum, gdyż kierowca wspomniał o problemie jakim są dla mieszkańców obozy dla uchodźców. Chcieliśmy zobaczyć na własne oczy, czy to co pisze prasa jest zgodne ze stanem faktycznym.
Wołałabym aby było niezgodne…
Na środku wyspy, tam gdzie kiedyś wydobywano fosforyt, między skałami i niewielkimi krzaczkami rozbudowywano obóz. Kontenery, blacha falista, upał, kurz, wysokie ogrodzenia, strażnicy, zakaz fotografowania. To w skrócie opis tego miejsca. Piekła nie tylko ludzi, którzy czekają tu miesiącami, ale też piekła pod kątem temperatury, braku przewiewu, gdzie wokół tylko piasek, skały i kurz.
W ustach kierowcy problem z uchodźcami brzmiał jak problem związany z drobną przestępczością, niechęcią mieszkańców do uchodźców, demoralizacją, prostytucją. Choć wiedział, że jego kraj funkcjonuje dzięki temu, że obozy na wyspie powstały, to wyglądało na to, że mieszkańcy o całe zło oskarżają właśnie uchodźców.
Standardy opieki medycznej na Nauru dla uchodźców i osób ubiegających się o azyl są bardzo niskie. Sprzęt medyczny jest bardzo podstawowy, specjalistyczna opieka medyczna nie jest regularnie dostępna. Ponadto, wiele osób ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, są zrozpaczeni – częste są samookaleczenia i próby samobójcze, także wśród dzieci.

Z założenia, obóz dla uchodźców, powinien być miejscem, w którym panują warunki lepsze niż w miejscu, z którego się ucieka przed wojną czy prześladowaniem. Dopóki jednak świat nie upora się z kryzysem migracyjnym systemowo, obozy dla uchodźców będą stanowiły zarzewie niejednego konfliktu.

Czy jest na wyspie coś ładnego?

Jest! Naprawdę!
Przepiękny widok w północno wschodniej części wyspy w zatoce Anibare. Spomiędzy zielonych liści palm, z lazurowo błękitnej wody wyzierają szaroczarne, kamienne kolumny. Powierzchnia koralowych pinakli jest chropowata, wysokie są na 2-3 metry i wyglądają spektakularnie.
To taki kamienny las kontrastujący z błękitem wody, bielą piasku, zielenią palm i krzewów oraz w naszym przypadku z burzowym niebem.

Co jeszcze można zobaczyć?

Trochę artefaktów z II wojny światowej w postaci działek przeciwlotniczych, bunkrów, amunicji.

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że jednym ze sportów w dalszym ciągu uprawianym na wyspie jest łowienie fregat morskich. To sport wymagający uważności, cierpliwości oraz umiejętności. Fregata morska to ptak przemierzający olbrzymie odległości i potrafiący unosić się w powietrzu przez wiele dni. Ta wolność budziła zazdrość mieszkańców wyspy. Chcieli ptaka usidlić 🙂

Jak takie zawody się odbywają?
Fregaty były najpierw wabione na plażę kawałkami świeżej ryby. Następnie, gdy ptak unosił się nad jedzeniem, łowcy chwytali go za pomocą czegoś, co nazywa się abio. Jest to lasso wykonane z długiego nylonowego sznurka z ołowianym obciążnikiem na jednym końcu. Zawodnik czekał na dobry moment mając nieobciążoną końcówką długiego sznurka starannie owiniętą wokół jednej ręki, obciążoną końcówkę obraca dookoła i dookoła, aż nabrała ona rozpędu. Następnie, dokładnie w momencie, gdy fregata zaczynała się unosić, sznurek zostawał nagle zwolniony, powodując katapultowanie się ciężaru na ptaka. Długość uwolnionej żyłki musiała być odpowiednio wymierzona by przeszła ona nad ptakiem, a ołowiany ciężar ściągnął ptaka w dół, co pozwalało wyspiarzowi dosłownie wyrwać ptaka z powietrza. Fregata następnie była oswajana, aby kusić kolejne nieoswojone ptaki i by łowcy mogli je złapać i powiększyć swoje stado.


Znaczenie fregaty dla mieszkańców podkreśla fakt, że została ona umieszczona w herbie wyspy 🙂
Herby Państw dużo mówią o priorytetach mieszkańców. W herbie Nauru mamy: w górnej części znajduje się alchemiczny symbol fosforu, przedstawiony na złotym tle. W lewej dolnej części tarczy jest przedstawiony wizerunek wyżej wspomnianej fregaty. Prawa dolna część tarczy jest niebieska i znajduje się na niej gałąź gumiaka (błyszczące liście, ładne białe kwiaty i owoce z nasionami zawierającymi dużo oleju). Tarcza jest otoczona liśćmi palmy kokosowej.
Ponad tarczą umieszczona jest biała, dwunastoramienna gwiazda, taka sama jak na fladze Nauru, nawiązująca do 12 plemion, zamieszkujących niegdyś wyspę. Ponad nią znajduje się wstęga z nazwą kraju w języku nauru – Naoero. W dolne części herbu umieszczona jest kolejna wstęga, zawierająca zapisaną po angielsku dewizę kraju – God’s Will First.

Oprócz tego jest jeszcze budynek parlamentu i prezydenta, lotnisko i …….nie ma portu 🙂

Dlaczego podkreślam coś czego nie ma?
Wyspa otoczona jest rafą koralową, nie da się więc większym statkiem do niej dopłynąć. Wszelkie towary tu przywożone są transportowane na ląd małymi łodziami. To dość uciążliwy proceder. Jak pomyślimy sobie, że w czasie największego wydobycia fosforytów transport surowca z wyspy też tak wyglądał, to można zwizualizować sobie trud ludzi, którzy pracowali przy tym przedsięwzięciu.

A teraz jeszcze fotka najlepszego hotelu na wyspie 😉 – wspaniałego Menen Hotel

Wspomniałam, że trudno było na Nuru znaleźć jakąkolwiek restaurację, ta w hotelu była zamknięta, a poza tym wyglądała dość strasznie….. Pozostało nam dojeżdżać do knajpki położonej przy zatoce Anibare o wdzięcznej nazwie The Bay 🙂
Byliśmy nielicznymi gośćmi całkiem serdecznie witanymi przez gospodarzy.
A niedaleko knajpki znajdował się jedyny basen na wyspie 😉

Ot i tak wyglądała nasza przygoda z trzecim najmniejszym Państwem świata (po Watykanie i Monaco).
Kolejnym państwem na naszej liście było Kiribati, o którym w swoim czasie usłyszycie 🙂